Recenzja z „Metal Hammera”

Okładka Vanishing Celestial Bodies„Mocna rzecz! Jestem mile zaskoczony poziomem tego zespołu. A także edycją płyty. Tylko cztery utwory (17 minut) a demo zostało opakowane w elegancki i profesjonalny digipack. Dużo determinacji musi być w chłopakach tym bardziej, że wyraźnie chcą uderzyć na rynek zachodni. Życzę im jakiegokolwiek sukcesu bo zasługują na niego jak najbardziej. Największym szokiem jest jednak muzyka.

Najpierw umiejętności młodzieńców. Wybitne? Nie wiem, czy aż tak ich chwalić, żeby się w główce nie poprzewracało, ale niejeden wyjadacz może się od Neurothing wiele nauczyć. Zaś muzycznie zespół nawet nie ukrywa, że nasłuchał się takich zespołów jak np. Meshuggah i postanowił na poletku połamanego, artmicznego metalu zaznaczyć swoją obecność. Wprawdzie ostatnio co druga metalcore’owa grupa otwarcie przyznaje się, że produkcje Thordendala i kolegów stały się ich inspiracją, jednak dawno nie słyszałem, żeby ktoś tak dosłownie nawiązał do pomysłów Szwedów.

Dobrze wyprodukowane kawałki naszpikowane są akcentami, zmianami metrum, łamaniem wszelakim a w tym wszystkim błąka się agresywny, nieco hard core’owy wokalista. Zostając przy temacie wokali, w niektórych momentach pojawiają się czyste śpiewo-recytacje, które wzmagają poczucie paranoi tchnące z tych kompozycji. Najfajniejsze jest zaś to, że muzyka jest tak skonstruowana, że mimo tych wszystkich pułapek rytmiczno-aranżacyjnych, pozwala złapać trans i głowa sama skacze w rytm takich hitów jak „Macheta”.

Bardzo dobry start. Oby samozaparcia i wiary starczyło na dalsze kroki. Oby tak samo dobre, jak wydanie tej płytki…”

autor: Arek Lerch, ocena: 4/5
źródło: Metal Hammer 178 4/2006, data: kwiecień 2006

Dodaj komentarz

Neurothing @ FacebookNeurothing @ YouTubeNeurothing @ ReverbnationNeurothing @ LastFMNeurothing @ MySpace